Gdy chodziliśmy do szkoły, często w naszym plecaku znajdowała się mapa, a właściwe zbiór map, czyli atlas. Z atlasu korzystaliśmy na lekcjach geografii i historii.
Uczyliśmy rozpoznawać łańcuchy górskie, wyznaczać obszary nizinne, deltowe. Do standardowych zadań należało nauczenie się stolic przynajmniej państw europejskich. U bardziej wymagających nauczycieli trzeba było podawać stolice krajów z innych kontynentów. Największy problem zawsze był z Afryką i Azją. Stosunkowo łatwo można było opanować nazwy najważniejszych miast w Ameryce Północnej i Południowej, ponieważ na tych dwóch kontynentach leży w sumie ok. 30 państw.
Na lekcjach historii poznawaliśmy historyczne granice państw, starożytnych cywilizacji. Uczyliśmy się o podbojach kolonialnych, wojnach o różne strategiczne terytoria, wyznaczaliśmy trasy różnych akcji ofensywnych, ataków sił zbrojnych.
Niektórym mapa śniła się po nocach, inni mieli problemy z prostymi pytaniami dotyczącymi położenia różnych miast, gór, jezior, mórz, złóż, upraw. Byli też tacy, co mapę opanowali w perfekcyjnym stopniu i wszystkie stolice znali na wyrywki. Gdyby obudzić ich w środku nocy i zapytać o stolicę Bangladeszu, Malediwów, Burkina Faso, Sri Lanki czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, odpowiedzieliby bez namysłu.
Dzisiaj są interaktywne mapy, które są jeszcze bardziej przydatne w nauce od swych papierowych poprzedniczek. Taka elektroniczna mapa ma tę zaletę, że nie trzeba jej targać, gdyż zawsze jest w komputerze czy laptopie. Odkąd istnieje interaktywna mapa wielu uczniów przestało mieć problemy z geografią i historią.